Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.
—   143   —

— Z całego serca; pragnąłbym jak najprędzej oddalić się od tych miejsc, smutne wrażenie na mnie uczyniły...
Pożegnali zatem gubernatora, odpłynęli z złowrogiej wyspy, a przy ostatnich błyskach burzy, ujrzeli raz jeszcze bielejące mury fortecy.
D‘Artagnan zaraz w nocy pożegnał przyjaciela, po obejrzeniu płonącej karety, spalonej przez Saint-Marsa, z rozkazu kapitana.
Uściskawszy Athosa, gdy miał już dosiąść konia, odezwał się:
— Przyjaciele, podobniście bardzo do placówki, opuszczającej stanowisko. Zdaje mi się, że Raula powinien ojciec powstrzymać, lub go nie opuszczać. Czy chcecie, ażebym prosił o pozwolenie jechania do Afryki, z setką walecznych muszkieterów? Król mi nie odmówi, a wtedy razem popłyniemy.
— Panie d‘Artagnan — odparł Raul, ściskając go z uczuciem — dzięki ci za ofiarę, któraby nam więcej szczęścia sprawiła, niż nawet marzyć możemy. Młody jestem, potrzebuję pracy umysłowej i zmęczenia fizycznego; pan hrabia zaś potrzebuje spokoju... Jesteś jego najlepszym przyjacielem: polecam ci mego ojca:.. Czuwaj nad nim, a będziesz miał w ręku dwa nasze istnienia...
— Trzeba jechać; koń się niecierpliwi — rzekł d‘Artagnan, u którego zmiana przedmiotu rozmowy oznaczała najwyższe wzruszenie. — Jak długo jeszcze Raul zabawi na lądzie?
— Trzy dni najwyżej.
— A ile czasu potrzebujesz do powrotu?
— O dużo, bardzo dużo — odparł Athos. — Nie chcę zbyt prędko oddalać się od Raula. Morze i tak uniesie go szybko w stronę przeciwną... Będę jechał bardzo wolno...
— Nic zatem zmienić się nie da — szepnął d‘Artagnan. — Do widzenia, kochany Athosie, jeżeli będziesz dbał o siebie, uściskamy się prędzej...
To powiedziawszy, włożył nogę w strzemię które Raul mu podtrzymywał.
— Żegnam — rzekł młodzieniec, ściskając muszkietera.