Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/160

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XXVI.
W KARECIE PANA COLBERTA.

Gourville prawdę powiedział, muszkieterowie królewscy dosiedli koni i wyruszyli ze swoim dowódzcą. D‘Artagnan wyprowadził tylko muszkieterów, następnie zdał dowództwo nad oddziałem porucznikowi, a sam udał się końmi pocztowemi, przykazawszy podwładnym baczność w drodze.
Przejeżdżając ulicą Małych-Pól, ujrzał coś, co mu dało dużo do myślenia. Zobaczył pana Colberta, wychodzącego z domu i zamierzającego wsiąść da karety, oczekującej przed drzwiami.
W karecie zaś d‘Artagnan ujrzał dwie kobiety, jedną była pani Vanel, drugą księżna de Chevreuse.
— Dobryś!... — pomyślał d‘Artagnan. — Stara księżna nie przebiera jak dawniej w znajomościach. Umizga się teraz do kochanki pana Colberta! Biedny Fouquet! źle z tobą!
Odjechał na bok. Colbert wsiadł do karety i zacna trójka udała się wolnym truchtem do lasku Vinceńskiego. Pani de Chevreuse wysadziła panią Vanel po drodze przed jej domem, a zostawszy sama z Colbertem, pojechała dalej na spacer, rozmawiając o interesach. Niewyczerpana była w rozmowie kochana księżna, a ponieważ mówiła zawsze źle o drugich a dobrze o sobie samej, opowiadanie jej zatem bawiło towarzysza i było dla niej nie bez korzyści. Dowiedział się Colbert (o czem nie wiedział,), jakim to on był wielkim ministrem, a jaką nic nieznaczącą osobą pan Fouquet. Tyle mu