Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/171

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XXVIII.
RADA PRZYJACIELA.

Fouquet leżał w łóżku, starając się zachować siły, tak potrzebne do walki z losem, siły, które tak prędko zużywają się w przeciwnościach. D‘Artagnan ukazał się na progu i został mile powitany przez ministra.
— Dobry wieczór, ekscelencjo — odrzekł muszkieter — jakże się pan czuje po tej podróży?...
— Dziękuję.... Dosyć dobrze.
— Jakież tam z gorączką?...
— Mam ją, niestety. Leczę się, jak pan widzisz. Zalediwe przybyłem, zaraz nałożyłem kontrybucję na miasto i kazałem dostarczyć sobie ziółek.
— Najprzód, ekscelencjo, trzeba się starać zasnąć.
— Kochany panie d‘Artagnan, spałbym z ochotą.
— Cóż panu przeszkadza?
— Ty, panie d‘Artagnan.
— Ja, ekscelencjo?
— Ma się rozumieć. Czyż w Nantes tak samo, jak w Paryżu, nie przychodzisz pan w imieniu króla?
— Ależ na Boga, ekscelencjo — odrzekł kapiatn — zostawże już raz króla w spokoju! W dniu, w którym przyjdę w imieniu króla w sprawie, o jakiej pan myślisz, przyrzekam panu, że nie dam mu oczekiwać długo na objawienie tego. Wtedy położę rękę na szpadzie, jak tego prawo wyma-