Fouquet, pewnym będąc, że zyska na czasie i niespodziewanie zabiegnie drogę ministrowi.
D‘Artagnan, zwykle tak dobry i delikatny dla pana Fouqueta, obecnie, gdy mu się tenże wymykał, zapalił się, jak myśliwy za zwierzyną i sam czuł, że stawał się okrutny, a nawet krwiożerczy dla swojej ofiary. Długi czas leciał, nie widząc białego konia; zapał zmienił się we wściekłość, wątpił już o sobie, przypuszczał, że Fouquet zapadł się gdzieś pod ziemię może, lub zmienił konia białego na jednego z tych sławnych, czarnych biegunów, mogących iść w zawody z wiatrem, których szybkość i wytrwałość d‘Artagnan, będąc w Saint-Mande, podziwiał.
Nareszcie w oddali, poza płotami, ujrzał biały punkt, który z początku majaczył zaledwie, nakoniec wyłonił się na wzgórzu. D‘Artagnan zadrżał z radości; uspokoił się natychmiast, obtarł pot spływający z czoła, pofolgował koniowi, puścił mu wolniej lejce i pozwolił na mniej szybki bieg swojemu wspólnikowi w tem polowaniu na ludzką zwierzynę. Mógł tedy zbadać drogę i położenie względem Fouqueta. Minister zmęczył wierzchowca, przebywając zoraną ziemię, pragnął zatem jak najprędzej wydostać się na grunt twardy.
Biały wierzchowiec, puścił się lotem strzały. D‘Artagnan ściągnął cugle, a jego czarny koń ruszył galopem. Oba jechali tą samą drogą, odgłosy kopyt mieszały się: Fouquet nie widział jeszcze d‘Artagnana. Lecz gdy wydostali się na czyste pole, rozległ się, jak grzmot, tętent konia czarnego. Fouquet obejrzał się i o sto kroków poza sobą ujrzał wroga swojego, pochylonego na szyi bieguna. Nie mógł wątpić; błyszcząca zbroja i czerwony mundur zdradzały muszkietera. Fouquet ściągnął konia i odsadził się o dwadzieścia kroków naprzód.
— Oho! — myślał d‘Artagnan — nie na zwyczajnym koniu ucieka Fouquet, baczność tedy!
I z uwagą badał okiem znawcy postać i zalety bieguna. Odznacza się on budową silną, a żylastą; nogi suche, pewne, jak ze stali, a kopyta twardsze niż marmur. Dał ostrogę swojemu, lecz przestrzeń dzieląca ich wcale się nie zmniejszała.
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/188
Ta strona została uwierzytelniona.
— 188 —