— Dziwne, niepojęte!... — szeptał monarcha. — Przywołaj pana Colberta...
Colbert wszedł; czekał on na tę chwilę od samego rana.
— Panie Colbert — rzekł król prędko — trzeba się dowiedzieć, co się stało z panem d‘Artagnan.
Colbert odrzekł spokojnie:
— Gdzie Wasza Królewska Mość każe mi go szukać?
— Czyż nie wiesz, mój panie, dokąd go posłałem?... — mówił król cierpko.
— Nie powiedziałeś mi tego, Najjaśniejszy Panie.
— Panie Colbert, są rzeczy, które się odgaduje, a panu przedewszystkiem przychodzi to z łatwością...
— Mogłem przypuszczać, Najjaśniejszy Panie, lecz nie ośmieliłbym się odgadywać.
Zaledwie Colbert wymówił te słowa, gdy ostry głos przerwał rozmowę pomiędzy nim i monarchą.
— D‘Artagnan!... — zawołał król uradowany.
D‘Artagnan zły i blady odezwał się do króla.
— Najjaśniejszy Panie, czy Wasza Królewska Mość wydał rozkaz moim muszkieterom?
— Jaki rozkaz?... — zapytał król.
— Co do mieszkania pana Fouquet.
— Żadnych poleceń ani rozkazów nie dawałem.
— A!... — rzekł d‘Artagnan gryząc wąsy. — Nie omyliłem się zatem: to ten jegomość...
I wskazał Colberta.
— Cóż to się stało?... — zapytał Ludwik XIV-sty.
— Wydał rozkaz rewizji całego domu, kazał bić służbę i urzędników, odbijać zamki i szuflady, przewrócić do góry nogami mieszkanie prywatne spokojnego obywatela; mordioux! dziki nie powstydziłby się takiego czynu!
— Panie?... — przerwał Colbert rozjątrzony.
— Panie!... — mówił swoje d‘Artagnan — król tylko jeden, czy słyszysz pan?... król tylko ma prawo rozkazywać moim muszkieterom; panu zaś zabraniam stanowczo i mówię to
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/194
Ta strona została uwierzytelniona.
— 194 —