— To, co ci powiem, przyjacielu Porthosie, zadziwi cię prawdopodobnie, lecz pomoże do zrozumienia wielu rzeczy.
— Lubię barzdo rzeczy nadzwyczajne — rzekł Porthos dobrodusznie — nie oszczędzaj mnie, proszę. Jestem wytrwały na wzruszenia, nie bój się zatem i mów śmiało.
— Trudno to, Porthosie... trudno, albowiem naprawdę, powtarzam po raz drugi, mam ci powiedzieć rzeczy bardzo dziwne, bardzo nadzwyczajne...
— O, drogi przyjacielu, masz taki dar opowiadania, że słuchałbym dniami całemi. Zaczynaj więc, proszę bardzo; lecz uważaj, przychodzi mi dobra myśl: ułatwię ci to zadanie, pomogę w wygłaszaniu tych okropności, zadając pytania.
— Zgadzam się.
— Dlaczego będziemy walczyli, kochany Aramisie?...
— Jeżeli zadasz więcej takich zapytań, jeżeli w ten sposób chcesz ułatwić mi zadanie, powiem ci szczerze, Porthosie, że utrudnisz mi je tylko. Bo to jest właśnie węzeł gordyjski. Z takim jak ty człowiekiem, z człowiekiem szlachetnym i ufającym, potrzeba, przez wzgląd na niego i na siebie, odważnie przystąpię do rzeczy... Oszukałem cię, zacny przyjacielu...
— Tyś mnie oszukał?...
— Boże mi przebacz, lecz tak jest....
— Aramisie, czyś to dla mego dobra robił?..