Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/21

Ta strona została uwierzytelniona.
—   21   —

tytem i zapytywała o nazwę owoców, któremi stół był zastawiony. Fouquet odpowiedział, że nie wie, chociaż owoce te pochodziły z jego cieplarni, i często sam trudnił się ich uprawą, gdyż był biegłym w ogrodownictwie. Król pojął tę jego delikatność i tem więcej czuł się poniżonym. Król zapowiedział, że przez czas pobytu swego u pana Fouquet chce, ażeby obiady jego nie były podciągane pod przepisy etykiety, a tem samem, że będzie jadał u wspólnego stołu. Lecz, za staraniem nadintendenta, obiad królewski, chociaż, przy ogólnym był stole, przygotowany został osobno; obiad ten złożony był z ulubionych potraw króla.
Ludwik nie mógł się więc wymówić brakiem apetytu, gdyż miał apetyt najlepszy w całem królestwie.
Po kolacji król chciał się przejść.
Powietrze było łagodne, szpalery ciemne i miękkim wysypane piaskiem. Radość była zupełna, gdyż król, spotkawszy La Valliere na brzegu lasku, mógł ja uścisnąć za rękę i powiedzieć: „Kocham cię“. I oprócz d‘Artagnana, idącego za nim i Fouqueta, przed nim postępującego, nikt tego nie słyszał. Czarodziejska ta noc kończyła się już, kiedy kól wyraził chęć udania się na spoczynek.
Wprowadzono króla ceremonialnie do pokoju Morfeusza, który pokrótce winniśmy opisać czytelnikowi. Był to najpiękniejszy i najobszerniejszy pokój z całego pałacu. Lebrun wymalował na kopule sny miłe i smutne, które Morfeusz zsyła na zwykłych ludzi jak i na królów. Król wszedłszy do tego przepysznego pokoju zadrżał, Fouquet zapytał o przyczynę.
— Spać mi się chce!... — odpowiedział król pobladły.
— Czy Wasza królewska mość każe przywołać służbę?
— Nie! mam jeszcze do pomówienia z niektóremi osobami. Niech mi zawołają pana Colberga!
Fouquet skłonił się i wyszedł. D‘Artagnan, podług zwyczaju, nie tracąc czasu, wyszukał Aramisa, który skoro tylko król przyjechał, poszedł do swego mieszkania, zapewne dla tego, aby jaką nową niespodziankę wymyślić dla króla. Zastał go w niebieskim pokoju, na drugiem piętrze, w towarzystwie