Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/216

Ta strona została uwierzytelniona.
—   216   —

pan Fouquet rządzi w tej chwili w Belle-Isle, ponieważ nie dalej, jak pozawczoraj aresztowałem pana Fouquet. Otóż mieszkańcy i obrońcy wyspy nic nie wiedzą o tem aresztowaniu. Choćbyś pan im to zwiastował, nie uwierzą nigdy, tak to jest dla nich nieprawdopodobne. Bretończyk służy tylko jednemu panu, a służy mu wiernie, dopóki nie ujrzy go na marach. Otóż Bretończycy nie widzieli jeszcze trupa pana Fouquet, nic dziwnego zatem, że są przeciwko wszystkiemu, co nie jest nim samym lub jego podpisem.
Major skłonił się na znak zgody.
— Otóż dlatego — ciągnął d‘Artagnan — otóż dlatego mam zamiar sprowadzić na pokład dwóch głównych oficerów. Zaręczymy im honorem, że pan Fouquet uwięziony i że stawianie oporu zaszkodziłoby im tylko... Powiemy im, że pierwszy strzał armatni sprowadzi gniew króla, niczem nie przebłagany. Wtedy, tak się spodziewam przynajmniej, nie będą się opierali. Poddadzą się, bez walki, a my zdobędziemy bez trudu warownię, która w innych warunkach mogłaby nas dużo kosztować.
Oficer, który jeździł z d‘Artagnanem na wyspę, zabierał się do odpowiedzi, lecz d‘Artagnan mu przerwał.
— Wiem, co pan chcesz mi powiedzieć, wiem, że istnieje tajny rozkaz królewski, aby nie dopuścić komunikowania się z obrońcami Belle-Isle, i dlatego właśnie proponuję, ażeby porozumieć się z nimi w obecności całego sztabu mojego.
Oficerowie patrzyli na siebie, chcąc wyczytać w oczach swoich zdanie ogółu, a potem mieli zamiar widocznie postąpić według woli d‘Artagnana.
Nasz kapitan myślał już, że rezultatem narady będzie wysłanie łodzi po Aramisa i Porthosa, gdy wtem oficer królewski wyjął z zanadrza skrypt opieczętowany i podał go d‘Artagnanowi.
Na skrypcie tym wypisany był Nr. 2.
— Co to jest?... — mruknął kapitan zdziwiony.
— Czytaj pan — rzekł oficer, kłaniając się z niejakim smutkiem.