D‘Artagnan rozwinął papier i czytał te słowa:
„Zabrania się panu d‘Artagnanowi zwoływania jakiejbądź rady, przed poddaniem się Belle-Isle i przed rozstrzelaniem jeńców wojennych.
D‘Artagnan zapanował nad drżeniem, całe jego ciało wstrząsającem, i z uśmiechem najmilszym, wyrzekł:
— Dobrze, panie, zastosujemy się do woli królewskiej.
Cios wymierzony był po mistrzowsku, nieubłaganie, śmiertelnie. D‘Artagnana wściekłość ogarnęła, że król uprzedził, jego myśl, nie poddał się jednak rozpaczy i nie rozstawał z zamiarem, z jakim opuścił Belle-Isle, tusząc, iż będzie on owym środkiem ocalenia jego przyjaciół.
— Panowie — przemówił nagle — skoro król komu innemu, a nie mnie, zlecił tajemne rozkazy swoje, to znaczy, iż już nie posiadam zaufania jego, nie zgodziłbym się zatem na trzymanie dowództwa, podlegającego tylu obelżywym podejrzeniom. Jadę więc natychmiast do króla, aby podać się do dymisji. Oznajmiam to wobec was wszystkich, nakazując wam cofnięcie się wraz ze mną ku brzegom Francji, aby tym sposobem nie narażać sił, jakie Jego Królewska Mość mi powierzył. Skutkiem tego wracajcie na stanowiska swoje, i zakomenderujcie do odwrotu; przypływ będziemy mieli za godzinę. Na stanowiska, panowie!
— Przypuszczam, — dodał widząc wszystkich gotowcyh do posłuszeństwa, z wyjątkiem nadzorującego oficera, — że tym razem nie będziecie mieli rozkazu, sprzeciwiającego się temu?
D‘Artagnan, mówiąc te słowa, czuł nieledwie swój triumf. Plan ten był zbawieniem jego przyjaciół. Blokada zostałaby zniesiona, mogli więc natychmiast wsiąść na statek i zawinąć ku Anglji lub też Hiszpanji, bez obawy choćby najmniejszej przeszkody.
Zamysłom tym jednakże oficer przeciwstawił drugi rozkaz królewski.
Zawierał się on w tych słowach:
„Z chwilą, w którejby pan d‘Artagnan objawił życzenie po-