Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/230

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XXXVI.
PIECZARA LOCKMARIA.

Podziemie dość oddalone było od tamy, szli więc powoli, nie chcąc zrazu szafować zbytecznie siłami, zwłaszcza że późno już było; północ wybita na zegarze warowni, Aramis zaś i Porthos obciążeni byli pieniędzmi i bronią.
Nakoniec po wytrwałym marszu doszli do owych głębokich pieczar, gdzie, za staraniem przewidującego biskupa z Vannes, oczekiwała na nich wygodna i mocna łódź, zdolna wytrzymać żeglugę morską.
— Przyjacielu kochany — odezwał się Porthos, odsapnąwszy jak miech kowalski, w celu przyniesienia ulgi swym potężnym płucom — jesteśmy na miejscu, o ile mi się zdaje; lecz przypominam sobie, iż mówiłeś mi o trzech pomocnikach, którzy mieli nam towarzyszyć. Czemu ich tu nie widzę?
— Nacóż miałbyś ich widzieć, drogi Porthosie? Z pewnością czekają na nas w pieczarze, odpoczywając po spełnieniu ciężkiego zadania, jakie mieli z zatoczeniem na walkach naszej ogromnej łodzi.
I wstrzymał Porthosa, chcącego wejść do podziemia.
— Pozwól mój drogi — odezwał się do olbrzyma — niech ja pierwszy tam wejdę. Ja tylko znam hasło, dane tym ludziom; oni zaś, nie słysząc go, mogliby przypadkiem dać ognia lub też w ciemnicy nożami cię powitać.
— Idź więc, kochany Aramisie, idź przodem ty, który jesteś uosobieniem mądrości i przezorności. Tembardziej, że oto znów ogarnia mnie osłabienie, o którem ci już mówiłem.