Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/255

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XL.
PATROL PANA DE GESVRES.

D‘Artagnan nie był przyzwyczajony do oporu, jakiego świeżo doznał. Powrócił do Nantes, wzburzony do głębi. Udał się prosto do pałacu, żądając rozmowy z królem. Było to około godziny siódmej zrana, a od przybycia swego do Nantes, król wstawał bardzo wcześnie. Lecz, doszedłszy do znanej nam galerji, spotkał pana de Gesvres, który z całem ugrzecznieniem zatrzymał go, prosząc, aby nie mówił głośno, bo król może się obudzić.
— Król śpi?.. — zapytał d‘Artagnan. — Nie będę go więc budził. A kiedy, jak pan przypuszczasz, król wstanie?...
— O!.. najmniej za parę godzin; król całą noc się nie kładł.
D‘Artagnan nałożył kapelusz, pożegnał pana de Gesvres i poszedł do siebie. O wpół do dziewiątej powrócił. Powiedziano mu, że król był przy śniadaniu.
— To mi bardzo na rękę — odparł on — rozmówię się z królem, podczas gdy będzie jeść.
Pan de Brienne zwrócił uwagę d‘Artagnana, że król w czasie posiłku nikogo nie przyjmuje.
— Ale pan może nie wiesz, panie sekretarzu, — rzekł d‘Artagnan, krzywo na Brienna spojrzawszy — że ja mam wstęp wolny wszędzie i o każdej porze.
Brienne ujął kapitana za rękę i rzekł doń łagodnie.
— Tylko nie w Nantes, drogi panie d‘Artagnan, król w tej podróży zmienił cały porządek domowy.