Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.
—   26   —

— Wyprowadź go gdzie, gdyż chrapie, jak trąba.
— A!... to on nie mieszka z tobą?... — rzekł d‘Artagnan.
— Bynajmniej! nie wiem nawet, gdzie ma swój pokój.
— Bardzo dobrze — odrzekł muszkieter.
Targnął za rękę Porthosa, ten odezwał się ryczeniem.
— Pójdź!... — rzekł d‘Artagnan.
— Patrzcie, wszak to d‘Artagnan. Kochany przyjacielu!... ale jakim sposobem? A prawda, jestem na zabawie w Vaux.
— Cicho!.... — rzekł Aramis — stąpasz tak, jakbyś chciał po łamać podłogę!
— A pod niemi — przypomniał d‘Artagnan — znajduje się sypialnia króla.
— I dlatego nie trzeba robić hałasu!... — rzekł biskup — na suficie u króla są rozkosze snu. Nie zapominajże więc, że moja podłoga jest nad nim. Dobranoc, przyjaciele, za dziesięć minut już śpię!
I Aramis wyprowadził ich, uśmiechając się. A gdy wyszli, zaryglowawszy drzwi i zakrywszy okna, zawołał:
— Wasza Królewska Wysokość! Wasza Królewska Wysokość!
Filip wyszedł z alkowy przez tajne drzwi, zakryte łóżkiem.
— Jednakże d‘Artagnan niemało miał podejrzeń.
— Wasza Królewska Wysokość poznałeś d‘Artagnana?
— Zanim go nazwałeś.
— To kapitan muszkieterów Waszej królewskiej mości!
— I całkiem mi oddany — odpowiedział Filip, wymawiając z przyciskiem zaimek osobowy.
— Wiemy, jak pies, choć czasem kąsa. Jeżeli d‘Artagnan nie pozna Waszej królewskiej mości, zanim tamten zniknie, to możesz wiecznie liczyć na niego, gdyż wówczas — jeżeli się niczego nie domyśli, zachowa swą wierność — jeżeli zaś spostrzeże się zapóźno, to nigdy nie przyzna się, że się omylił.
— I ja tak sądzę... Ale cóż teraz będziemy robili?
— Musisz Wasza królewska wysokość usiąść przy swej spostrzegalni i przypatrzyć się, jak król się kładzie, abyś wiedział, jak masz to czynić nawpół ceremonjalnie.