Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/261

Ta strona została uwierzytelniona.
—   261   —

— Nie wiem, Najjaśniejszy Panie!... — odpowiedział lodowatym tonem d‘Artagnan — i nie mnie trzeba o to pytać, ale raczej tego mnóstwa różnego stopnia oficerów, którym dano nieskończoną liczbę rozmaitych rozkazów, gdy tymczasem mnie, dowódcy tej wyprawy, nie dano żadnego stanowczego.
Król uczuł się dotkniętym i okazał to w swej odpowiedzi.
— Dano tylko rozkazy, mój panie, tym, o których wierności nie wątpiono!...
— To też dziwiło to mnie, Najjaśniejszy Panie, że kapitan muszkieterów, równy w stopniu marszałkowi Francji, znajdował się pod dowództwem pięciu czy sześciu poruczników, czy majorów, dobrych może na co innego, ale nigdy na dowódców wyprawy. I dlatego przybyłem prosić Waszą Królewską Mość o objaśnienie, lecz odmówiono mi posłuchania, a zniewaga ta, uczyniona takiemu, jak ja człowiekowi, zmusiła mnie do opuszczenia służby Waszej Królewskiej Mości.
— Panu zawsze się jeszcze zdaje — rzekł król — że żyjesz dotąd w czasach, kiedy królowie byli zależni, i prawie pod rozkazami swoich podwładnych. Zdaje mi się, że zapomniałeś o tem, iż król Bogu tylko samemu zdaje sprawę ze swych czynów!...
— O niczem nie zapomniałem — rzekł muszkieter, dotknięty tą przestrogą. — A zresztą, nie widzę tu, jak człowiek prawy może obrazić monarchę, upraszając go, o oznajmienie, w czem mu źle służył.
— Źle mi służyłeś, mój panie!... biorąc stronę moich nieprzyjaciół!..
— Jacyż to są nieprzyjaciele Waszej Królewskiej Mości?...
— A ci, dla zwyciężenia których posłałem ciebie.
— Dwóch ludzi!... miałoby być przeciwnikami wojsk Waszej Królewskiej Mości?.. To nie do uwierzenia, Najjaśniejszy Panie!...
— Nie do pana należy oceniać moję wolę!...
— Ale do mnie należy oceniać moję przyjaźń, Najjaśniejszy Panie!...
— Kto służy swym przyjaciołom, nie służy swemu panu!...