Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/268

Ta strona została uwierzytelniona.
—   268   —

danie, kiedy kapitan muszkieterów stanął przed nim. D’Artagnan był blady i pomieszany.
— Co ci to jest d‘Artagnan?... — zapytał król.
— Najjaśniejszy Panie! wielkie nieszczęście spotkało mię!
— Mój Boże! cóż takiego.
— Straciłem, Najjaśniejszy Panie, jednego z moich przyjaciół, pana du Vallon, przy rozprawie w Belle-Isle.
I mówiąc to, d‘Artagnan bystro spojrzał królowi w oczy, aby odgadnąć, jakie na nim wiadomość ta sprawi wrażenie.
— Wiedziałem o tem!... — odpowiedział król.
— Wiedziałeś o tem i nie raczyłeś powiedzieć mi, Najjaśniejszy Panie?
— I nacóż? Boleść twoja, mój przyjacielu, tak jest szacowną, że powinienem ci jej był oszczędzić! Zawiadamiać cię o nieszczęściu, jakie cię dotknęło, byłoby to naigrawać się. Tak, wiedziałem, że pan du Vallon zagrzebał się pod skałami Lockmarja; wiedziałem, że pan d‘Herblay zabrał mi okręt z całym rynsztunkiem i ludźmi, i kazał się zawieźć do Bajonny. Ale chciałem, ażebyś wprost od niego dowiedział się o tem, dlatego, ażebyś się przekonał, że moi przyjaciele są dla mnie świętymi i nietykalnymi, i że we mnie zawsze człowiek poświęci się dla człowieka, gdy król często jest przymuszony poświęcać ludzi dla swego majestatu i władzy.
— Ale, Najjaśniejszy Panie, jakim sposobem wiesz...
— A jakże ty dowiedziałeś się o tem?
— Z listu, który pisał do mnie z Bajonny Aramis, wolny od niebezpieczeństw.
— Patrzaj rzekł król, wyciągając z szufladki stolika kopję listu Aramisa — o to ten sam list, którego kopię doręczył mi Colbert osiem godzin wprzód, zanim ty twój odebrałeś. Zdaje się, że dobrze mi służą?
— Prawda, Najjaśniejszy Panie — wybąknął muszkieter — jesteś jedynym człowiekiem, którego szczęście zdolne było opanować nawet szczęście i siłę moich przyjaciół. Zwyciężyłeś, Najjaśniejszy Panie! ale zapewne raczysz nie korzystać ze zwycięstwa!