Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/276

Ta strona została uwierzytelniona.
—   276   —

cehrabiemu Raulowi Augustowi, Julianowi de Bragelonne, ażeby go pocieszyć w smutku, jakim jest dotknięty i dać mu możność noszenia z chlubą swego nazwiska“.
— „Z obowiązkiem, aby pan wicehrabia de Bragelonne dał panu d‘Artagnan, kapitanowi muszkieterów królewskich, te z dóbr moich, których rzeczony kawaler d‘Artagnan żądać będzie“.
— „Z obowiązkiem, ażeby pan wicehrabia de Bragelonne płacił stosowną do jego potrzeb pensję przyjacielowi mojemu panu d‘Herblay, jeżeli tenże przymuszony będzie żyć na wygnaniu“.
— „Obowiązuje również pana wicehrabiego de Bragelonne, aby zatrzymał tych z moich służących, którzy 10 lat przebyli w mej służbie, a innym dał po 500 liwrów każdemu.
— „Zapisuję rządcy mojemu Mousquetonowi, całą moją garderobę paradną, wojskową i myśliwską, w przekonaniu, że będzie ją nosił przez pamięć i przywiązanie do mnie“.
„Nadto polecam panu wicehrabiemu Bragelonne mojego starego sługę i wiernego przyjaciela, Mousquetona, z tym obowiązkiem, aby Mousqueton, umierając, oświadczyć mógł, że nigdy nie przestał być szczęśliwym“.
Mousqueton, słysząc te słowa, skłonił się, blady i drżący i powstał z twarzą, na której ciężka boleść wyrytą była, błądząc oczyma i szukając wyjścia z pokoju.
— Mousqueton! mój dobry przyjacielu, idź, przygotuj się do podróży, zabieram cię z sobą do Athosa, dokąd stąd pojadę.
Mousqueton, nic nie mówiąc, zaledwie oddychając, jakby wszystko dla niego było obce, powoli wyszedł z pokoju.
Rejent skończył czytanie, poczem wszyscy, którzy przybyli dla wysłuchania ostatniej woli Porthosa, odeszli przejęci szacunkiem dla nieboszczyka.
D‘Artagnan, po pożegnaniu z rejentem, podziwiał. głęboki rozsądek Porthosa, tak słusznie obdarzającego majątkiem najgodniejszego i to z delikatnością, w jakiej najbardziej ugrzeczniony i najszlachetniejszy dworak nie przeszedłby go zapewne.