Kiedy te wypadki rozdzielały na zawsze czterech muszkieterów, niegdyś tak ściśle ze sobą połączonych, Athos, pozostawszy samotnym po odjeździe Raula, zaczął już wypłacać dług śmierci, skutkiem słabości, jaką sprowadza nieobecność miłych nam osób. Powróciwszy do Blois i nie mając nawet Grimauda przy sobie, aby choć spojrzeć na miłą jego twarz, Athos codziennie czuł niknąca siłę żywotną, niegdyś tak wielką. Hrabia de la Fere, zachowawszy młodość aż do sześćdziesiątego drugiego roku, pomimo trudów wojen, utrzymawszy czerstwą siłę, i pomimo cierpień moralnych — tęgość umysłu i słodki spokój duszy, teraz w przeciągu niewielu dni zestarzał się i podupadł na siłach.
Przez pierwsze dni po przybyciu hrabia nie mówił ani słowa, nie przyjmował odwiedzających go, a w nocy widziano, jak przy świetle lampy pisał, lub przerzucał jakieś stare papiery. Athos pisał listy do Vannes i do Fontainebleau, lecz pozostały bez odpowiedzi! wiemy dlaczego: Aramis opuścił Francję, d‘Artagnan był w podróży z Nantes do Paryża, a z Paryża do Pierrefonds.
Athos, który dawniej długie godziny spędzał w lesie, ogrodzie lub na polach, teraz wychodził niechętnie.
Służący jego spostrzegł, że codzień skraca przechadzkę.
Widziano hrabiego, z trudnością dochodzącego do środka alei, tam siadał na ławce z darniny i czekał powrotu sił, albo raczej nadejścia nocy.