Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.
—   29   —

nie mogłeś mieć w Fontainebleau, gdzie, jeżeli Wasza Królewska Mość przypominasz sobie, nie wydaliśmy nawet czterech miljonów.
Król był ponury, Colbert oczekiwał pierwszego słowa królewskiego z taką niecierpliwością, jak Aramis i Filip z wysokości swojej spostrzegalni.
— A wiesz, co z tego wyniknie, panie Colbert — odezwał się król po krótkiej rozwadze.
— Nic, Najjaśniejszy Panie, nie wiem.
— Że czyn przywłaszczenia trzynastu miljonów, gdyby był sprawdzony...
— Jest sprawdzony!
— Chciałem mówić, gdyby był dowiedziony...
— Zdaje się, że to nastąpi jutro; jeżeli Wasza Królewską Mość...
— Gdyby to nie było u pana Fouquet — rzekł król z niejaką godnością.
— Król jest wszędzie u siebie, a nadewszystko w domach, zapłaconych jego pieniędzmi.
— Zdaje mi się — rzekł Filip cicho do Aramisa, że architekt, który zbudował tę kopułę, powinien był przewidzieć użytek na jaki miała służyć, i zrobić ją taką, aby w potrzebie mogła spaść na głowę łotra z tak podłym charakterem, jak Colbert.
— I ja pomyślałem o tem!... ale Colbert w tej chwili jest tak blisko króla.
— Prawda, to stworzyłoby kwestję następstwa tronu.
— Z którego książę, młodszy brat Waszej królewskiej wysokości, zebrałby owoce. A więc pozostańmy spokojni i słuchajmy dalej.
— Niedługo już będziemy słuchali — odrzekł książę.
— Dlaczego, mości książę?...
— Bo gdybym był królem, nicbym już nie odpowiadał.
— A cóżbyś Wasza królewska wysokość uczynił?...
— Czekałbym do jutra rana, ażeby rozważyć.