Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/311

Ta strona została uwierzytelniona.
—   311   —

— Powiem ci. Holendrzy, jak wiesz, codzień mi uwłaczają w gazetach, ja nie lubię rzeczypospolitych.
— Łatwo to pojąć, Najjaśniejszy Panie.
— Widzę z przykrością, że ci królowie morza (tak bowiem siebie nazywają) wstrzymują handel francuski w Indjach i że ich okręty wkrótce zapełnią wszystkie porty europejskie; podobna siła, moja siostro jest mi zbyt bliskim sąsiadem.
— Jednakże są twoimi sprzymierzeńcami.
— Dlatego też bardzo zbłądzili wybiciem wiadomego ci medalu, przedstawiającego Holandję zatrzymującą słońce, jak Jozue, z napisem: „Słońce zatrzymało się przede mną“. To nie po bratersku, nieprawdaż?...
— Mniemałam, żeś zapomniał o tej drobnostce.
— Niczego nigdy nie zapominam, siostro, i jeżeli moi prawdziwi przyjaciele, jak naprzykład, twój brat Karol zechcą mi pomagać....
Księżna zamyśliła się.
— Słuchaj!... jest do podziału panowanie na morzu — rzekł Ludwik XIV-ty — a w tym podziale, którego Anglja weźmie połowę, czyż nie mógłbym tak dobrze jak Holendrzy, posiadać drugiej?
— Mamy pannę de Keroualle, do załatwienia tego przedmiotu — rzekła księżna.
— A jakiż drugi warunek do wyjazdu?... — zapytał król.
— Pozwolenie na to od księcia, mojego męża.
— To natychmiast.
— A więc jużbym wyjechała, mój bracie.
Po tych słowach Ludwik XIV-ty zwrócił się w stronę sali, gdzie się znajdował Colbert, Aramis i d‘Artagnan, i dal ministrowi znak potwierdzający.
Colbert, przerwawszy natychmiast ogólną rozmowę, rzekł do Aramisa:
— Czy nie pomówilibyśmy o interesie, panie ambasadorze?
D‘Artagnan odszedł na stronę przez grzeczność, stanął koło kominka tak, aby mógł usłyszeć, co król powie księciu, który pełen niepokoju szedł na jego spotkanie.