mundurze, przygryzającego siwe wąsy i zatrudnionego zmiataniem z sukni lewą ręką piasku, który sypały nań mimo przechodzące po ziemi kule.
To też w okropnym ogniu, napełniającym świstem powietrze, widziano nietylko żołnierzy, ale i oficerów z motyką w ręku, usilnie pracujących przy przykopach, innych znowu w kilkunastu niosących ogromne pęki faszyny i pobudzanych wściekłym zapałem dowódcy.
Dwie kompanje, wyrwawszy się, pobiegły aż do fortpoczt nieprzyjacielskich; w mgnieniu oka zniosły je; kiedy towarzysze ich, powstrzymani z trudnością przez d‘Artagnana spostrzegli, że ci już są na bastionie i rzucili się także z wściekłością na zdobycie kontreskarpy, od której zależał los twierdzy.
D‘Artagnan widział, że niema innego sposobu zatrzymania wojska, jak tylko wkwaterować je do twierdzy, kazał więc całemu wojsku nacierać na dwa wyłomy, które oblężeni usilnie starali się naprawić; natarcie było strasznem, osiemnaście kompanji brało w niem udział: d‘Artagnan z resztą wojska posunął się z boku na pół wystrzału działowego, aby wspierać natarcie.
Nagle generał, oddychając wesoło, usłyszał obok siebie wymówione wyrazy:
— Panie, to od pana Colbert.
Rozpieczętował list, zawierający następne słowa:
„Panie d‘Artagnan, król rozkazał mi zawiadomić Cię, że, wynagradzając Twoje zasługi, i zaszczyt, jaki robisz jego wojsku, podniósł Cię do stopnia marszałka Francji.
„Król zadowolony jest z działań, jakie dotąd uskuteczniłeś, poleca ci szczególniej dokończenie rozpoczętego oblężenia, ze szczęściem dla ciebie a z chwałą dla Niego“.
D‘Artagnan z rozpłomienioną twarzą, iskrzącem okiem spojrzał na mury, otoczone czarnymi i czerwonymi tumanami ognia i dymu.
— Skończyłem — rzekł do posłańca — za kwadrans miasto się podda.
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/322
Ta strona została uwierzytelniona.
— 322 —