Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.
—   37   —

— Wielu potrzeba ludzi dla uwiezienia pana Fouqueta?
D‘Artagnan odskoczył.
Uwęizić pana Fouqueta! — rzekł śmiało.
— Może znowu powiesz, że to jest niepodobieństwem! — krzyknął król z wściekłością.
— Nigdy nie mówiłem, żeby cokolwiekbądź było niepodobnem — odpowiedział d‘Artagnan, dotknięty do żywego.
— A więc wykonaj, co kazałem.
D‘Artagnan poszedł ku drzwiom, ale przed dojściem, obróciwszy się, rzekł:
— Przebacz, Najjaśniejszy Panie!
— Co? — rzekł król.
— Przebacz, że dla uskutecznienai tego rozkazu, chciałbym mieć sam rozkaz na piśmie!
— A to na co? odkadże królewskie słowo nie jest dla ciebie dostatecznem?
— Bo słowo królewskie, w gniewie wyrzeczone, może się zmienić, gdy gniew przeminie.
— Bez tych wyrażeń, mój panie. Musisz mieć w tem inną myśl ukrytą?
— Ja zawsze mam myśli i to takie, których inni, na nieszczęście, nie mają — odpowiedział d‘Artagnan.
Król, pomimo uniesienia, zawsze dawał mu się sobą powodować.
— Powiedz mi, co myślisz? — zapytał.
— Najjaśniejszy Panie — odrzekł d‘Artagnan. Każesz aresztować człowieka, będąc jeszcze jego gościem, i to z gniewu tylko, a gdy on przeminie Wasza Królewska Mość będziesz tego żałował; wówczas chciałbym pokazać podpis Waszej Królewskiej Mości. Jeżeli to nie naprawi złego, przynajmniej przekona, że Wasza Królewska Mość błądzi, unosząc się gniewem.
— Błądzi, wpadając w gniew! — zawołał król z oburzeniem. — Czy król, ojciec mój, i moi przodkowie nigdy się nie gniewali? Co?
— I ojciec Waszej Królewskiej Mości i jego przodkowie gniewali się tylko u siebie.