Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/58

Ta strona została uwierzytelniona.
—   58   —

— Cóż zrobić z temi resztkami przepychu, kiedy już nie można błyszczeć? Czy wiesz, do czego nam, bogatym, służą po większej części nasze posiadłości? — oto do zniechęcenia nas przez świetność samą do tego wszystkiego, co nie wyrównywa ich świetności — Vaux! — powiesz mi! cudne Vaux! i cóż z tego? co robić z temi cudami? Jakimże sposobem, jeżeli jestem zniszczonym, napełnię wodą urny najad, zdobiących ogrody? jakim sposobem rozniecę ogień we wnętrznościach salamander, jakim sposobem napełnię powietrzem piersi trytonów? niedość być średnio bogatym, trzeba być bardzo bogatym.
D‘Artagnan podniósł głowę.
— O! wiem dobrze, co myślisz — odpowiedział Fouquet z żywością. — Gdyby Vaux było twoją własnością, sprzedałbyś je, a natomiast kupiłbyś sobie dobra na prowincji, dobra te miałyby lasy, winnice i pola wyżywiłyby właściciela.
— Z czterdziestu miljonów zrobiłbym dziesięć miljonów — przerwał d‘Artagnan.
— Ani jednego, kochany kapitanie. Niema nikogo we Francji tak bogatego, ażeby za dwa miujony kupił Vaux; a utrzymać je tak, jak ono jest teraz, niktby nie mógł, niktby nie potrafił.
— Zresztą — rzekł d‘Artagnan — miljon....
— Cóż więc?
— To jeszcze nie nędza!
— Ale bardzo blisko tego, mój panie!
— Jakto?
O !nie rozumiesz tego. Ja nie chcę sprzedać Vaux, ale daruję ci je, jeżeli chcesz.
I Fouquet, wymawiając to, wzruszył ramionami.
Daruj je królowi, a lepiej pan na tem wyjdziesz.
— Król nie potrzebuje czekać, ażebym mu Vaux darował — rzekł Fouquet — jeżeli mu się spodoba, to mi je zabierze, nie pytając mię nawet, i dlatego wolałbym, ażeby ono zniknęło. Wiesz co, panie d‘Artagnan, gdyby król nie był pod moim dachem, tobym, wziąwszy świecę, poszedł na górę i tam, zapaliwszy pozostałe dwie skrzynie rac, cały pałac obrócił w poniół.