Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/68

Ta strona została uwierzytelniona.
—   68   —

— A więc dlaczegóż mi przebaczono?
— Zaraz zobaczysz. Król, przeczytawszy twój list miłosny i propozycje, w nim zawarte, nie wątpi bynajmniej o zamiarach, jakie miałeś względem jego kochanki, nieprawdaż?
— Zapewne, ale kończ!
— Natychmiast. Król wiec jest dla ciebie nieprzyjacielem głównym, nieubłaganym, wiecznym!
— Ależ kiedy mnie uwalnia...
— Tak myślisz?... — rzekł Aramis, rzucając znaczące spojrzenie.
— Dlaczegóż wiec Ludwik XIV-ty zobowiązał cię, abyś powiedział mi to, coś mi już doniósł?
— Król nic mi względem ciebie nie polecił.
— Cóż ci król powiedział? Zaklinam cię na przyjaźń naszą, nie ukrywaj tego przede mną.
— Król nic mi nie odpowiedział.
— Umrę z niecierpliwości! Czy jestem jeszcze nadintendentem?
— Dopóki tylko zechcesz!
— Ale cóż za szczególną i tak raptowną przewagę wziąłeś nad umysłem króla?
— A tak!
— D‘Herblay! na związek nasz, na przyjaźń naszą, na wszystko, co masz najdroższego na świecie, na mnie samego nawet, zaklinam cię, powiedz: czemu zawdzięczasz to zbliżenie się do Ludwika XIV-go, gdyż wiem, że cię nie lubił?
— Król teraz będzie mnie kochał!... — rzekł Aramis z przyciskiem.
— Musiałeś mieć z nim coś szczególnego?
— Tak!
— Może jaka tajemnica!
— Tak jest! tajemnica!
— Tajemnica, zmieniająca poglądy Jego Królewskiej Mości?
— Zgadłeś! istotnie odkryłem tajemnicę, która zmienia położenie króla Francji.