Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XII.
JAK ROZKAZ SZANOWANY BYŁ W BASTYLJI.

Fouquet, wzburzony tem, o czem się dowiedział, pędził, co konie mogły wyskoczyć.
— Czemże była — myślał — młodość tych ludzi, którzy w wieku podeszłym zdołali ułożyć i wykonać takie zamiary?
Niekiedy przychodziło mu na myśl, czy to wszystko, co mu Aramis opowiedział, nie było snem tylko, albo sidłami, na niego zastawionemi, i że, przybywając do Bastylji, znajdzie rozkaz uwięzienia, a tym sposobem podzieli więzienie z zepchniętym z tronu królem. Dlatego też w czasie przeprzęgu koni wysłał kilka rozkazów zapieczętowanych, do d‘Artagnana i innych dowódców, których wierność nie mogła być w podejrzeniu.
— Tym sposobem — rzekł do siebie Fouquet — czy będę uwięzionym lub nie, zrobiłem to, co mi honor nakazywał. Jeżeli będę wolnym, rozkazy przybędą już po moim powrocie i nie będą jeszcze rozpieczętowane. Jeżeli zaś przeciwnie, to będę miał pomoc dla siebie i króla. Tak przygotowany przybył do Bastyljli, zrobiwszy dwie i pół mili w godzinę.
Baisemeaux ujrzawszy Fouqueta drżał ze wstydu i strachu. Zdawało mu się, że odwiedziny Aramisa pociągają teraz za sobą następstwa, których urzędnik śmiało mógł się obawiać.
— Czy pan dziś zrana widziałeś pana d‘Herblay?:..
— Tak!... ekscelencjo.