Krzyki więźnia stawały się coraz głośniejszemi.
Fouquet, zapewniwszy się, że Baisemaux jest już na dole, otworzył pierwszy zamek.
Wówczas wyraźnie usłyszał ochrypły głos królewski, który z wściekłością wołał:
— Na pomoc!... jestem królem!... na pomoc!...
Klucz od drugiego zamku nie był ten sam, co od pierwszego.
Fouquet zmuszony był szukać go w pęku kluczy.
Król, doprowadzony prawie do szaleństwa, krzyczał z całych sił:
— To Fouquet kazał mię tu zaprowadzić, na pomoc przeciw panu Fouquet, jestem królem, na pomoc królowi przeciw Fouquetowi.
Krzyki te, rozdzierające serce ministrowi, poprzedzały uderzenai we drzwi połamanemi krzesłami, Fouquet dobrał wreszcie klucza, króla opuszczały siły, nie mówił już, ale ryczał.
— Śmierć Fouquetowi — śmierć zbrodniarzowi Fouquet.
Drzwi się otworzyły.
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/80
Ta strona została uwierzytelniona.
— 80 —