— Rozkazy co do tego są już wydane — odpowiedział Fouquet.
— Wydałeś rozkazy? — zawołał król.
— Tak jest, Najjaśniejszy Panie, Wasza Królewska Mość będziesz za godzinę na czele 10,000 wojska.
Za całą odpowiedź król, porwawszy rękę Fouqueta, ścisnął ją tak serdecznie, iż łatwo było poznać, jak dotąd nie dowierzał swemu ministrowi.
— I z tem wojskiem — mówił król — pojedziemy oblegać w twoim domu buntowników, którzy się zapewne przygotowują do oporu.
— Toby mnie zadziwiło — odrzekł Fouquet.
— Dlaczego?
— Gdyż, skoro wykryliśmy ich naczelnika, główną sprężynę tego przedsięwzięcia, cały zamiar spełzł na niczem.
— Zdarłeś zatem maskę temu fałszywemu księciu?
— Nie, nawet go nie widziałem.
— O kimże więc mówisz?
— Kierownikiem tego przedsięwzięcia nie był ten nieszczęśliwy. On jest tylko narzędziem, jak widzę, przeznaczonem na nieszczęśliwe nadal życie. Kierownikiem był ksiądz d‘Herblay, biskup Vannes!
— Twój przyjaciel.
— Był nim, Najjaśniejszy Panie — odpowiedział Fouquet ze szlachetnością.
— To bardzo nieszczęśliwie dla ciebie — odrzekł król, mniej szlachetnie. — No, ale ja im pokażę!
— Jak to Wasza Królewska Mość rozumiesz?
— Rozumiem odpowiedział król — że, przybywszy do Vaux z wojskiem, połapiemy wszystkich bez wyjątku w tem gnieździe nietoperzy.
— Wasza Królewska Mość ukarzesz ich śmiercią! — zawołał Fouquet.
— Bez wyjątku!
— O! Najjaśniejszy Panie!
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/83
Ta strona została uwierzytelniona.
— 83 —