Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/91

Ta strona została uwierzytelniona.
—   91   —

— Wtedy — odparł stanowczo młodzieniec, — wypędzę panią Chevreuse z królestwa, a z nią razem wszystkich sprawców tych tajemnych knowań.
Anna Austrjacka bliska była zemdlenia; oczy jej, otwarte szeroko, przez chwilę nic nie widziały przed sobą; wyciągnęła ramiona ku drugiemu synowi, który objął ją w uścisku, nie lękając się rozdraźnić króla.
— Najjaśniejszy Panie — szepnęła — okrutnie obchodzisz, się z swoją matką.
— W czem takiem, pani?... — odpowiedział. — Mówię, tu o pani de Chevreuse jedynie, a czyż moja matka przenosi ją nad spokój państwa a bezpieczeństwo mojej osoby?... Otóż powiadam, że pani de Chevreuse przybyła do Francji dla zaciągnięcia pożyczki pieniężnej, że udała się z tem do pana Fouquet, aby mu sprzedać pewną tajemnicę. Pan Fouquet, oburzony, kazał ją wypędzić, przekładając szacunek królewski nad wszelkie spólnictwo z intrygantami. Wtedy pani de Chevreuse sprzedała panu Colbertowi tajemnicę; a ponieważ nienasycona jest i nie dość jej tego, iż wydarła sto tysięcy talarów temu kanceliście, wyżej się skierowała, czy nie znajdzie tam bogatszych źródeł... Wszak to jest prawdą, pani?...
Królowa patrzyła nań z przerażeniem.
— Tedy — ciągnął dalej Filip — mam wszelkie prawo mieć urazę do tej kobiety. Jeżeli Bóg ścierpiał niektóre zbrodnie spełnione i w cieniu miłosierdzia swego je ukrył, nie przypuszczam, aby pani de Chevreuse miała władzę stawania wpoprzek Jego wyrokom.
Skończywszy mówić, Filip podniósł rękę jej do ust i ucałował z czułością. Nie pojęła królowa, iż w pocałunku tym, pomimo buntu i serdecznej urazy, tkwiło przebaczenie za osiem lat ciężkich męczarni. Filip zamilkł na chwilę, aby osłabić wzruszenie, które owładnęło obecnych; następnie jakby wesoło rzekł:
— Nie wyjedziemy stąd dziś jeszcze, mam pewien zamiar.
I zwrócił się ku drzwiom, gdzie miał nadzieję ujrzeć Aramisa, którego nieobecność ciężyć mu poczynała.