Aramis i Porthos, korzystając z czasu, udzielonego im przez Fouqueta, szybkością jazdy zaszczyt czynili kawalerji francuskiej.
Aramis postanowił wstąpić do Athosa, aby się z nim naradzić. Około dziewiątej wieczorem wysiedli przed bramą małego zameczku.
Tam to odnajdziemy Athosa i Raula, których, z chwilą odkrycia niewierności La Valliery, straciliśmy z oczu. Bolesna rana Raula, jego beznadziejne cierpienia, zbliżyły ku niemu ojca, a Bogu jednemu wiadomo, jak słodkiemi były pociechy, płynące z wymownych ust i szlachetnego serca Athosa. Rana ta jednak nie zabliźniała się wcale, lecz skutkiem rozmów z synem, zestawienia swojego życia z życiem młodziana, udało się Athosowi przekonać go po części, że boleść, spowodowana pierwszą niewiernością, potrzebna jest każdemu człowiekowi, i kto kocha zaznać jej musi. Bywało, że nieraz słuchał go Raul, lecz nie pojmował. W sercu, dotkniętem miłością, nic nie jest w stanie zastąpić wspomnienia ukochanego przedmiotu. Wtedy Raul odpowiadał ojcu:
— Panie, prawdą jest wszystko to, co mi mówisz; wierzę, iż nikt sercem tyle, co ty nie cierpiał; lecz nadto rozumnym jesteś, zbyt wytrawnym w nieszczęściu, aby nie wybaczyć słabości żołnierzowi, który po raz pierwszy tak cierpi. Płacę