GELDHAB.
(z niecierpliwością)
- Cóżto, niewiész, że córkę za Xięcia wydaię?
- Gdy mnie fraszkami nudzić ułożyłeś sobie,
- Myśléć o nich niebędę w téy tak wielkiéy dobie,
- Maiąc innych ważnieyszych zatrudnień tysiące;
- I termin téż wypłaty, aż za dwa miesiące.
- Napisz WaćPan, że bardzo żałuię niebogiéy,
- Ale pomódz niezdołam...byway zdrów... czas drogi.
(odwraca się)
KOMISSANT.
- Wszakto siostra!
GELDHAB.
- Wiém o tém.
KOMISSANT.
- Chora.
GELDHAB.
- To źle.
KOMISSANT.
- W nędzy.
GELDHAB.
- Ależ móy Panie, nudisz, że niedam pieniędzy
- Wszak ci iuż powiedziałem i powtarzam ieszcze.
- Kłaniam...
(obróciwszy się; do siebie)
- Gdzież tę kanapę, te krzesła umieszczę?
(pokazuie kupczykóm, gdzie maią w drugim pokoiu postawić. Kupczyki stawiają, i odchodzą; tym czasem komissant mówi)
KOMISSANT.
- Za powinny uczynek niebyłby w gazecie,
|