Ta strona została przepisana.
- A te żale, rozpacze w miłośnym zawodzie,
- Piękne są w elegii, trenach lub téz odzie.
- Wtedy w wiérszach wzgląd maiąc na muzy natchnienia,
- Dla układu czułego, myśli uniesienia,
- Poetycznych obrazów i ważności dzieła,
- Nawet straszne przekleństwa możebym przyięła;
- Ale tak, wierz mi WaćPan, w zwyczaynéy rozmowie,
- Skargi męczą i nudzą.
Iuż ich nieponowię,
- I wybacz mi tą razą; czas przeszły w pamięci,
- Mówiłem co uczułem, mimo własnéy chęci.
- Iednak słuchaj mnie jeszcze: nie zazdrość zdradliwa,
- Nie nadzieja mnie wiedzie, lecz przyiaźń troskliwa;
- Odmów Xięciu, by szczęście nadal ci służyło.
- Nadto téy troskliwości i nadto iéy było,
- Wszystko z téy troskliwości nieszczęsnéy wypływa:
- Z troskliwości nas nudzisz, a maior wyzywa.
- Lepiéy było pozostać w swych kolegów gronie,
- Ścigać w puszczy niedźwiedzie i ujeżdżać konie;
- Tam maior silnieyszego znalazłby atletę,
- Niż starca, Lisiewicza i słabą kobiétę.
- Tam mógłby godnéy siebie Pan Major dóyść sławy,
- Potém na łonie Bacha spoczywać z wyprawy;
- I WaćPan pilny uczeń swoiego Mentora,
- Mógłbyś z czasem z słabemi udawać Hektora.