Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/026

Ta strona została skorygowana.

Tak go więc zatrzymując, jak długo wypadnie,
My tu nasze zamiary ukończymy snadnie.


Książe.

Hm!.. nie źle... lecz z Geldhabem pomówimy wprzódy,
Może nam nie potrzebne te wszystkie zachody.




SCENA  IV.
Książe, Lisiewicz, Geldhab.


Geldhab.

Książe... (całują się)
cieszę się... (całują się)
Książę... (całują się)
czekał, czekał nieco...
Ale wiesz u nas... (do Lisiewicza z hardością)
Witam... (do Księcia)
jak godziny lecą.


Lisiewicz.

Oto papiery, które Pan dałeś dla Księcia,
Posag nie jest powodem jego przedsięwzięcia...

(Książe śmieje się na stronie.)

Więc nie czytał ich nawet, spokojny w tej mierze.


Geldhab.

Nie trzeba mi to mówić, bardzo temu wierzę.
Między Panami jeden drugiego nie zdradzi;
Lecz choć słowo dość u nas, pismo nie zawadzi.
Więc niema o czém mówić, notaryusz zjedzie,
I wszystko ukończymy po dobrym obiedzie.

(po krótkiém myśleniu).

Ach, tak dziś pracowałem, ze nie czuję głowy...
Ależ upraszam siedzieć... (siadają)
Jakto w dzień pocztowy;