Gdy rozsądną uwagą nie jesteś ujęty,
Niechże cię wzruszy ojca obowiązek święty:
Chceszże dla czczej próżności przez inne zamęście
Zniszczyć na całe życie własnej córki szczęście?
Ja mam zniszczyć jej szczęście? (śmiejąc się głośno)
Ha, to myśl nie lada!
Kiedy ona z radości ledwie się posiada;
I jak się nie ma cieszyć, gdy już ogłoszono,
Ze będzie za dni parę Jaśnie Oświeconą.
Jakto Floraby miała?... ach, to już zawiele,
Tak mnie szarpać, i wspierać fałsz fałszem tak śmiele;
Flora pewnie mnie kocha i wątpić nie mogę.
Zapytać się jej samej najkrótszą masz drogę.
Tak, niech sama odbierze daną mi nadzieję.
Mamże wierzyć? o nieba!... cóż się ze mną dzieje!
O! odbierze; tém jedném najpewniej usłuży,
Ja zaś szczerze pomyślnej życzę ci podróży.
Lubomir.
(sam).
Ta Flora luba, wdzięczna, skromna przy rozumie,
Miałażby się tak zmienić, dać się uwieść dumie?