O urazie, honorze, o przykładach w świecie,
(Gdzie nieraz już się bito o pół słowa prawie,
Aby nie przypisano spokojność obawie),
Póki radzi nieradzi z gniewem czy bez gniewu,
Nie zabiorą się do krwi srogiego wylewu;
Wtedy, jak wicher niesie między baby plotkę,
Tu trzeźwi matkę, siostrę, tam pociesza ciotkę;
A gdy wieść pojedynku po mieście rozgada,
Powraca do młodzików i zgodę układa.
Tak więc gdzie miała zostać srodze krew przelana,
Kończy się na ostrygach i koszu szampana.
O, jakiejż sobie wtenczas nie zjedna zalety!
Lisiewicza pod nieba wynoszą kobiety,
Wszędzie proszon, bo pięknie rzecz tę opowiada,
In gratiam jednej kłótni, sześć obiadów zjada.
Trąba często fałszywa każdego zdarzenia,
Natręt wielki, tchórz większy, sługa, gdzie pieczenia,
I gdzie lepiej zapłacą, intrygant do wzięcia:
Oto Lisiewiecz. Jestże przyjacielem Księcia?
Ale na cóż, Majorze...
Tak, na co...
Ta mowa.
Ta mowa.
Wiem o wszystkiém, więc stracone słowa.
Tak, Książe Pan wie wszystko...
A prawo stanowić...