Mój Majorciu, Majorciu, siadaj, (daje krzesło)
gniew ci szkodzi...
Siadaj, Majorciu, powiedz, o co, o co chodzi?
Rosynant, nie Rosynant, w dobrym czy złym losie,
Ale ty, Mości Książe, oberwiesz po nosie!
Książe po nosie!
Słuchaj, oddawna cię znałem
Z rozsądkiem, z sercem, głową; lecz się oszukałem,
Jesteś chciwy, nieczuły, w uczciwości... różny,
Jesteś próżny.
Nie, ale...
Tam do licha, próżny!
Bo na cóżbyś dla córki sklejał związek nowy,
Gdyby ci tytuł Księcia nie zawrócił głowy?
Myślisz, że po tym kroku zapomną w Warszawie
Tę mąkę... hm?... ten owies w ostatniej przystawie,
Co to zgniły... rozumiesz? każdy to pamięta;
Jakże w świecie ty będziesz, jak córka przyjęta?
A jeśli ona dumę równą twej posiada,
Ręczę, widzieć cię w domu, że nie będzie rada;
Wnuki, coby twych późnych lat pociechą były,
Teraz Książęta, będą dziada się wstydziły;
Bo ty siebie nie zmienisz oświeconym zięciem,
Geldhab będzie Geldhabem, a Książe Książęciem.
Córka mnie bardzo kocha, on wielce poważa.