Jakie konie w karyklu, jakie pyszne stroje,
I... znowum się wstrzymała, bo się zawsze boję,
Kiedy chwalę te fraszki, urazić Zdzisława.
Ach więc już do litosci dostąpiłem prawa!
Ale, piękna Zofio, strać na zawsze trwogę,
Że pochwał w takim względzie zazdrosnym być mogę;
Bo wiem, że jeśli Astolf twoje serce zyska,
To nie dla tego tylko, że koczem połyska.
Takie fraszki dla duszy słabe są ogniwa,
Łatwo ich się dostaje, jeszcze łatwiej zbywa.
Julia, Zofia, Zdzisław, Radost.
A charmant, charmant, superbe! już hrabina wstała.
Buon giorno moje dziecię... ślicznaś moja mała.
A! Zdzisław, ranny ptaszek... cóż?... podług zwyczaju
Może już z polowania?
Byłem w blizkim gaju,
Ale psy nie goniły, bardzo ostre pole.
Nie goniły, a, charmant! dla tego ja wolę
Par force, par force... eh goddam! to mi polowanie!
Hussa! przez płoty, rowy, niech się co chce stanie!