Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/114

Ta strona została skorygowana.

Przesadną eleganta przyodziałem postać;
Ojca zaś śmieszność dzielę, chcąc mu miłym zostać.


Zdzisław.

I jakiż koniec temu?


Astolf.

Z panną się ożenię.


Zdzisław.

Czy tak?


Astolf.

Młoda i dobra, łatwo ją odmienię.


Zdzisław.

A ojciec?


Astolf.

Ten rad nierad musi się przeprosić;
Że go także nawrócę, mogę sobie wnosić,
Do czego drogę zwolna już teraz ugładzam,
Gdy każdą jego śmieszność do zbytku przesadzam.


Zdzisław.

Oszukujesz go jednak.


Astolf.

Zdzisławie! poprawa
Nie jest złém oszukaństwem.


Zdzisław.

Nie masz do niej prawa.


Astolf.

Chęć dobra.


Zdzisław.

Korzyść własna.


Astolf.

Obie w jednym rzędzie.


Zdzisław.

Czemuż mi to powierzasz?