Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/127

Ta strona została skorygowana.
AKT III.




SCENA I.


(Radost bez fraka, floret w ręku, maska druciana na twarzy. Plastron, rękawica, drugi floret na ziemi)


Radost.
(woła ku drzwiom obrócony i podnosi maskę na czoło).

Astolfie! goddam! czekaj!... nietęgi w tej walce...
Aha! możem niechcący okrzesał mu palce;
Nie umiem pchać i zbijać, kiedy mnie naciska,
I zawsze na krzyż macham, aż mi floret pryska.
Ale nie, nie, do Zosi zapewnie pośpieszył.
Kochany! z mego słowa jak dziecko się cieszył;
To mąż, to dla Zosiuni, z tym użyje świata,
Z tym zwiedzi cudze kraje... lecz Zdzisław u kata
Na sercu cięży... milczy, nikogo nie wini,
Wzdycha... Ha! Zosia tak chce, c’est charmant! c’est fini!

(siada i obciera czoło.)

Uf! nieznośne łaskotki, bronić się nie mogę,
A i nacierać trudno, bo cierpię na nogę.
Jednak broń cudna!... rycerz! kto się dobrze bije.
O, jak lubię:

(fechtuje siedząc)

Un, deux, trois, hi, he, ha! nie żyje!

(fechtując posuwa się trochę z krzesłem, tak, że ku drzwiom obrócony, mówiąc, „ha!“ ostatnie dał pchnięcie. Jakub z kilku służącemi w zimowych strojach; lecz wszyscy prócz Jakuba w trzewikach. Radost zmieszany nagłém wejściem, mówiąc pierwszy wiersz, rzuca po za siebie maskę, plastron, i t. d.)