Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/129

Ta strona została skorygowana.
SCENA III.
Ciż sami, Etienne.


Radost

Najlepiej was objaśnić ten człowiek jest w stanie;
Człowiek wcale niegłupi.


Etienne.
(wprzód się kłania; potém prostując się).

Honoru za wiele.


Radost.

Człowiek robił wojaże.


Etienne (podobnież.)

Pod stopy mnie ścielę.


Radost. (po krótkiém myśleniu)

W Francyi bywa śnieg?


Etienne.

Śnieg? Tak czasem zawieje,
Że ją trudno i znaleść!


Radost (do siebie.)

No, tak się nie dzieje.

(z przyciskiem po krótkiém myśleniu)

Francuzi znają buty?


Etienne.

Znają, lecz nie noszą.
I w najmocniejsze mrozy o trzewiki proszą.


Radost.

Słyszycie! proszą. Niema co i gadać, niema.


Etienne.
(poprawiwszy chustkę na szyi.)

Hm! jakem był w Paryżu, taka była zima,
Że jak największe jodły, drzewa cytrynowe...


Radost.
(niedowierzając, lecz nieśmiało).

Cytrynowe w Paryżu? cóż za cuda nowe.