Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/131

Ta strona została skorygowana.
Etienne (z udaną pokorą).

Wolne żarty Waszmości...


Jakub (kłania się).

I kamerdynera...


Etienne.

Mości panie Jakubie, nie drwij sobie proszę;

(z westchnieniem.)

Dosyć ja już i wstydu i strapienia znoszę.


Jakub.

A na cóż było jakieś wspominać soboty.


Etienne.

Bo przykrzejsze nam własne, niż cudze kłopoty.


Jakub.

Czasem.


Etienne.

Jak mi pan zagra, tak ja skakać muszę.
Alboż to także mało dręczy moję duszę,
Gdy widzę, jakie dziwy i zbytki w tej chwili!


Jakub.

Żeby bednarze z drewna trzewiki robili!
Serce boli człowieka.


Etienne.
(naśladując potrosze sposób mówienia Jakuba).

Każdy panicz młody
Wszystko zaraz po ojcu zmienia podług mody.


Jakub.

Zaraz dom stary burzy.


Etienne.

A wystawia nowy.


Jakub.

Bramę z wieżyczką zrzuca.