Nie prędko on pojedzie i nigdy z ochotą.
Gdzież?... cóż robi? widziałeś?
Muszę trochę zgrzeszyć,
I skłamię odrobinkę, aby ją pocieszyć.
O, widziałem, widziałem, zdrowy i wesoły;
Z panem Astolfem skaczą przez krzesła, przez stoły,
Taki tam śmiech na dole!.., taki hałas, wrzawa!
A nikogo nie słychać jak pana Zdzisława.
Niech się panna nie smuci, wkrótce go zobaczy
Zdrowego, wesołego... ale cóż to znaczy?
Tak, kiedy on się cieszy, to i ja się cieszę,
Pójdę zaraz do ojca, dzień ślubu przyśpieszę.
Ach, ja się bardzo cieszę, kiedy on się cieszy,
Pójdę, pójdę do ojca, niech mój ślub przyśpieszy.
Zofia, Julia.
Julio! nie uwierzysz, jak jestem szczęśliwa;
Do prawdziwego szczęścia już mi nic nie zbywa,
Ustały wszystkie troski; bojaźni, nadzieje,
Dziś los mój się ustalił, wszystko mi się śmieje:
Bo wiesz, Astolf otrzymał ojca przyrzeczenie,
A ja kocham Astolfa, kocham go szalenie!