Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/148

Ta strona została skorygowana.
Zofia.

Spodziewam się...


Zdzisław.

Mam nadzieję przecie...


Julia.

Idźcieże więc do niego, czego stać będziecie.
A że ci zakochani dziecinieją prawie!
No, idźcie śmiało, Zosiu, dalejże Zdzisławie!




SCENA XII.
Ciż sami i Radost.
(Radost po polsku ubrany, bez peruki, czapka na bakier, karabela przy boku, wchodzi poprawiając suknią)

Tak lepiej... i że lepiej mogę się poszczycić,
Jest przecie co poprawić, (chwyta się za czapkę)
jest i za co chwycić.

(za kord)

A! Zdzisław!
(grożąc) Potém Waszmość z wszystkiego się sprawi,

A teraz... Niech was, dzieci, Pan Bóg błogosławi!
Będziem w domu siedzieli razem wszystko troje.
Co cudze, diabła warte! a najlepsze swoje!


Zdzisław.

Nie, wszyscy za granicę jedźmy na lat parę,
Zbierajmy to, co dobre, czy nowe czy stare;
A potém, gdy wrócimy, każdy z was mi przyzna,
Że miłe cudze kraje, lecz milsza ojczyzna!