Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/170

Ta strona została skorygowana.
Major.

Prawda i to. Odbyć potrzeba tę nieszczęsną rozmowę. Ach, wy sobie nie wystawiacie, co to za rzecz straszna.





SCENA IX.
Ciż sami, Fruzia.


Fruzia. (dygając).

Moja Pani teraz, nie wieczór chce mówić z Panem i zaraz tu przyjdzie.

Major.

Twoja pani, jak widzę, nie lubi powtarzać rozkazów.

Fruzia.

O, i bardzo nie lubi!

Rotmistrz (do Porucznika).

Dla nas tu, widzę, dzisiaj miejsca niema, chodźmy przejść się trochę, albo jedźmy konno...

Major.

Nie zostawiajcieże mnie samego! Idźcie do ogrodu, bądźcie w odwodzie.

(Odchodzą. Krótka scena niema. Major nie chce uważać Fruzi, która wdzięczy się z trzpiotostwa; odwraca się, pokręca wąsy, nuci; jednak mimowolnie jak spojrzy, zaraz się odwraca, spotkawszy jej oczy. Nareszcie Fruzia na znak wchodzącej Orgonowej wychodzi).






SCENA X.
Major, Orgonowa.


Orgonowa.

Jesteśmy sami.

Major.

Tak, jesteśmy sami.