Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/178

Ta strona została skorygowana.

dobrą wieś, która pewnie w inne wpadnie ręce jeśli się z tobą nie ożeni.

Zofia.

Ależ, kochana matko, mam nadto dobre o nim mniemanie, abym mogła myśleć, że mnie zechce mimo mojej woli.

Orgonowa.

Jakto mimo woli? czyż masz Waćpanna inną, jak matki wolę?

Zofia.

Wypełnić ją mogę; ale mieć tę samą, trudno sercu rozkazać.

Orgonowa.

Tylko nic o sercu.

Zofia.

Nareszcie, może on nie zechce dla siebie samego.

Orgonowa.

Zechce, jak ty zechcesz. Znam go dobrze, nieraz mi już ustąpił dla tego tylko, aby się nie sprzeczać.

Zofia.

Dlaczegoż, kochana matko, koniecznie pragniesz tego małżeństwa?

Orgonowa

Dla twojego szczęścia.

Zofia.

Ale jeśli to będzie mojém nieszczęściem?

Orgonowa.

Nadtoś jeszcze młoda, byś to nadal rozpoznać mogła. Matka za córkę stanowić powinna.

Zofia.

Jestem jednak w stanie poznać, że jego wiek z moim wcale niestosowny.