Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/203

Ta strona została skorygowana.

trach, coby po nocy na piszczałce przygrywał gdzieś tam nad strumykiem, gdzieś tam przy księżycu, jak to tam w waszych romansach opisują. A ja, moja panienko, nie do tego: w dzień służbą zajęty, wieczór fajkę palę a w nocy chrapię, aż sie okna trzęsą.

Zofia.

Czyliż tylko uciech i rozrywek w małżeństwie upatrywać trzeba? Jestże młodość wieczną, abyśmy zapominali o późniejszym wieku? Za nicże liczyć uczciwość, łagodność, stałość charakteru tego, z którym mamy przebyć jak wiosnę tak i zimę życia naszego? Męzkiemi tylko cnotami mężczyzni zyskać mogą nasze serca. Dobra sława męża jest także sławą żony, a jednostajna spokojność jest podług mnie istotném szczęściem.

Major.

Bardzo rozsądnie. bardzo, bardzo rozsądnie; z tém wszystkiém mój wiek...

Zofia.

Wiek doświadczenia.

Major.

Niektóre dolegliwości...

Zofia.

Któż bez nich?

Major.

Moje wady...

Zofia.

Któż ich niema?

Major.

Ja sam czuję, że można być grzeczniejszym, przyjemniejszym w towarzystwie. Trudno mi się będzie odmienić; nie umiem w bawełnę obwijać.

Zofia.

Dowodzi otwartość.