Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/226

Ta strona została skorygowana.
Fruzia.

Kochasz się więc Waćpan?

Grzegorz.

Kocham, dalibóg kocham.

Fruzia.

Czemuż się nie żenisz?

Grzegorz.

Myślę, dalibóg myślę.

Józia.

Czy jeszcze co przeszkadza?

Grzegorz.

Nie wiem czy mnie zechcą.

Fruzia.

Którażby nie chciała!

Józia.

Tylko że z Waćpana wielki trzpiot być musi.

Grzegorz.

Nie, nie, wierz mi Waćpanna, że nie.

Fruzia.

Motylek płochy, niema i wątpienia.

Grzegorz (na stronie).

Nie rozumiem.

Fruzia (kiwając głową).

Jakibyto był los biednej żony.

Grzegorz.

Dla czego biednej? Mojej żony los byłby najprzyjemniejszy.

Fruzia, Józia, Zuzia.
(otaczając go; ironicznie przez całą scenę).

Najprzyjemniejszy.

Grzegorz.

Zaraz po ślubie wróciwszy do pułku, kupiłbym jej ładnego... konika.