No, no, cóż dalej?
Chciałem mu wystawić, jakiego kłopotu nabędzie, chciałem mu powiedzieć, aby sobie przypomniał, że ile razy mąż stary, żona młoda, albo stara żona a mąż młody, tyle razy niezgodne małżeństwo. Bo proszę Pana Majora, co młode to młode, co stare to stare; ogień pali, woda gasi. Chciałem mu powiedzieć, że jemu tak będzie jak wszystkim dotąd było w podobnym razie; bo on, proszą Pana Majora, myśli, że dla niego inna kobiéta urodziła się na żonę i że on inaczej stary, jak wszyscy co już długo żyją. Otóż zacząłem mu o tém mówić, on mnie nie chciał słuchać, przymówiliśmy sobie i ztąd przyszło do kłótni.
Nie mogłem ścierpieć jak mi powiedział, że mnie koledzy palcem wytykać będą, jak moja żona, jak... to jest... jak...
Rozumiem.
A ja wiem, żem w równym wieku z Panem Majorem, i kiedy...
Ciszej! zgoda!
Dla czegoż gwałtem mu radzisz, kiedy on nie chce twojej rady?
Bo mi go żal, Panie Rotmistrzu; na honor żal mi go. I wiem, że sam będzie żałował, wkrótce bę-