Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/266

Ta strona została skorygowana.
Pan Piotr.

I nie wiedzieć wolę.
Wiem tylko, że we wszystkiém chcesz stanowić prawa;
Ztąd zawsze gdzie ty jesteś, te kłótnie, ta wrzawa;
Lecz i ja też czasami, chcę mieć moje zdanie,
Nie wszystko zatém tutaj na twojém się stanie
I jeśli cię opieka tak trudzi, tak dręczy,
Jedź, wracaj...


Pan Jan.

A braciszek chętnie mnie wyręczy,
Sam będzie rządzić! dobrze wyszukał to w głowie.
Pojadę, lecz los Zosi pierwej postanowię.


Pan Piotr.

Póki ty tu, nic z tego, żebyś o tém wiedział.


Pan Jan.

Ty mnie tu nie przesiedzisz, będę sto lat siedział.

(siadają.)


Lokaj.

Mam czekać?


Pan Jan.

Idź do djabła!


Pan Piotr

Czekaj!


Pan Jan.

Niech więc czeka;
Lecz na cóż masz daremnie udręczać człowieka?
Czyż mu nie wolno zrobić i jednego kroku,
Ma-że wciąż jak niewolnik stać przy twoim boku?
Nie dośćże już nieszczęścia, że musi mieć pana,
Trzebaż jeszcze by zawsze widział w nim tyrana?
Ach, wolałbym pług ciągnąć, jak służyć u zrzędy,
Który tylko we wszystkiém na siebie ma względy,
Który...