Owszem? jakto? więc się już nakłania?
Swoim świętym zwyczajem zaczął od łajania.
Kłócił się, choć milczałem, a gdym wyrzekł słowo
Przeciwnych sto dowodów leciało na nowo
I już myślałem odejść, ujść tego zapału,
Gdy przecie w końcu zaczął ostygać pomału
I przyrzekł prawie...
Prawie!
...Ziścić nasze chęci.
Chciałem nawiasem, niby dla lepszej pamięci,
Aby nam to podpisał prawne zezwolenie,
Bo zawsze wolę pismo, choć i słowa cenię,
Ale...
Ale...
Odłożył na wolniejszą chwilę.
Na nic więc zeszło kłótni i gadania tyle.
Nie, wszak niepotrzebuje i pewnie nie zwodzi,
O drugie zatém tylko zezwolenie chodzi.
Idź, Zofio najdroższa, błagaj twego stryja,
Kocha cię niezawodnie, bo któż ci nie sprzyja?
Nie będzie więc nieczułym na twoje żądanie
I szczęście nas obojga spełnioném zostanie.
Na wszystkie jego słowa bądź na chwilę głucha,
Powiedz...