Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/015

Ta strona została uwierzytelniona.
Elwira.

Ach i ta miłość, dla której, niestety,
Duszy niewinnej zrzuciłam zalety,
Dla której, widząc zawsze tylko ciebie,
Zapomniałam sama siebie,
Zapomniałam i świat cały,
Ach, jeśli kiedy strawi swe zapały!
Jeśli twe serce oziębłém zostanie,
Jakież ty o mnie mieć będziesz mniemanie?
Może dowody dziś dane...

Alfred.

Jakto? coś rzekła, gdy kochać przestanę?
Ach nie Elwiro, serc naszych złączenie,
To z twojém mego, równe uderzenie,
Ten pociąg luby i ognisty razem,
Co się tajemnym tłómacząc wyrazem
Spoił czułe nasze dusze,
I ta mgła na świat rzucona,
Gdy cię przyciskam do łona,
Ach, czyż ci powtarzać muszę:
Więcej jak zwykłej miłości zapałem!
To czucie boskie, którego nie znałem!
Którego niegdyś szukałem daremnie,
Już się z życiem spletło we mnie;
Ich węzła nieba nie wzruszą;
Trwać i ginąć razem muszą.

Elwira.

O! jakże lubię słuchać twego głosu!
Upojona tym urokiem
Tracę pamięć mego losu,
Ciebie tylko mam przed okiem;
Słowa z mych piersi wydobyć nie mogę,
Czuję i roskosz, i żałość i trwogę,