Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/026

Ta strona została uwierzytelniona.
Justysia.

Jużci, trzy dni pościć wolę,
Jak nosić siniec na czole.

(Elwira sadza Justysię i zawiązuje chustką głowę)
Elwira.

Gdzieto?

Justysia.

Tu, tu, ach jak boli!

Elwira.

Tu?

Justysia.

Tu, ach, tylko powoli!

Elwira.

I znaku niema, jednak chustka może zostać.

Justysia.
(grożąc Hrabiemu po za Elwirą).

Na honor, że dobrego mogłam guza dostać.

Elwira.

Poszlij tam, z zaprzęganiem niech się jeszcze wstrzyma.


(Justysia całuje rękę Elwiry i idzie ze spuszczoną głową ku drzwiom; spogląda z pod oka; widząc że Elwira tyłem stoi uśmiecha się, Hrabiemu grozi i wybiega.)





SCENA VII.
Elwira, Wacław.
Elwira.

Na teatr jeszcze nie czas, wszakże szóstej niema.

Wacław.
(który od wejścia Elwiry stał nieporuszony, jakby nagle przebudzony).

A, niema, niema szóstej; tak, siódma dopiéro,
Czy piąta, pół do szóstej. Niech konie rozbierą
Albo zaprzęgną, jak chcesz.