Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/058

Ta strona została uwierzytelniona.

Raczej przeszkoda w jakiej czułej sprawie
Panu memu w drodze staje.

Wacław.

Cóż! mówisz do mnie jak przed dwóma laty,
Czyś zapomniał żem żonaty?

Alfred.

Bynajmniej, tego zapomnieć nie mogę,
Lecz choć w tę ciężką puściłeś się drogę,
Wiem że się trzymasz twoich zasad wiernie:
Rwiesz same kwiaty a omijasz ciernie;
Że nie chcesz bitym postępując torem,
Stać się małżonków sielankowych wzorem
I ślubnym prawom nie kładąc granicy,
Kądziel w ujeciu, u nóg połowicy,
Nie zechcesz ołowianej używać swobody;
Nadtoś żył w świecie, nadtoś jeszcze młody.
Jakto, ów Wacław, cel tylu zazdrości,
Dziecko popsute szczęścia i miłości,
Trzecia osoba przy każdém małżeństwie,
Nigdy nie syty odmiany w zwycięztwie,
Co trwogą mężów, zdradą żon się wsławił,
Co tyle roskosz a potém łez sprawił,
Miałżeby przestać na dawniejszych czynach
I już spoczywać na swoich wawrzynach?

Wacław.

Tak, na wawrzynach spoczywam, Alfredzie.
Pókiśmy wolni lepiej nam się wiedzie,
Tytuł małżonka powagi dodawa,
A ta najmniej jest potrzebną
I do ufności nabyte już prawa
Nie są rzeczą nam pochlebną,
Wolę ja zawsze kiedy mnie się boją,